Ostatnio kilkakrotnie spotkałem się z pytaniem co to znaczy, że pasieka jest proekologiczna i z zarzutem, że pasieka nie może być ekologiczna…
Warunki prowadzenia pasieki według standardów ekologicznych są dość rygorystyczne i wymagają dużego zaangażowania pracy oraz środków finansowych. Mam na myśli uzyskanie certyfikatu pasieki ekologicznej.
Pasieka ekologiczna może być położona tylko w takim terenie, w którym w promieniu 3 km porośnięty jest roślinnością dziką, a jeśli w tym terenie znajdują się uprawy rolne, muszą być to uprawy ekologiczne.
Ponieważ moja działka ma tylko pół hektara i otoczona jest polami, z których tylko część to uprawy ekologiczne – nie mam możliwości certyfikowania się jako pasieka ekologiczna.
Kolejnym warunkiem certyfikacji pasieki jako ekologicznej jest hodowla pszczół na ramkach, które nie miały kontaktu z preparatami warrozobójczymi. Od dwóch lat w naszej pasiece nie jest stosowana obca węza. Niemal całkowicie przeszliśmy na gospodarkę bez węzy. Bardzo znacząco wpływa to na smak miodu i, jak sądzę, również na jego wartości zdrowotne. Nie stosujemy żadnych preparatów – leczenie (usuwanie warrozy) odbywa się przy pomocy kwasów naturalnie występujących w ulu: mrówkowego i czasami szczawiowego.
Innym warunkiem nazywania pasieki ekologiczną jest dokarmianie pszczół wyłącznie własnym miodem. Nie ukrywam, że moja pasieka jest przedsięwzięciem komercyjnym. Prowadzę pasiekę czwarty rok i w dalszym ciągu się uczę. Dokarmiam pszczoły wyłącznie syropem cukrowym, który robię sam z cukru spożywczego. Dwukrotnie zdarzyło mi się zakarmić pszczoły na zimę większą ilością cukru niż ilość miodu, który im zabrałem latem. Według profesora Gerharda Liebiga, który jest moim guru, karmienie syropem cukrowym jest dla pszczół co najmniej tak samo dobre jak miodem. Nie stosuję żadnych zamienników i suplementów pokarmu dla naszych pszczół.
Kolejną sprawą jest walka z warrozą. W naszej pasiece od samego początku stosujemy wyłącznie kwasy organiczne: mrówkowy i czasem szczawiowy. Nie stosujemy już nawet dopuszczalnej w pasiekach ekologicznych metody mechanicznej wycinania czerwiu trutowego. Zabijanie czerwiu wydaje mi się niezbyt naturalne i wygląda na to, że mogę sobie poradzić bez tego. Z podobnych powodów nie usuwam chorych i słabych rodzin – leczę je i wzmacniam, w najgorszym wypadku łączę z innymi rodzinami.
Dodatkowo, jeśli chodzi o czyszczenie i dezynfekcję uli i sprzętu, u nas służy do tego ogień i para wodna, a także oczywiście czyszczenie mechaniczne.
Podsumowując: nasza pasieka nie spełnia wszystkich warunków dla certyfikacji jako pasieka ekologiczna, ale w pewnych zakresach prowadzona jest bardziej rygorystycznie niż certyfikowane pasieki ekologiczne.
Większość pożytków, z jakich korzystają nasze pszczoły to pożytki naturalne lub certyfikowane ekologicznie, ale nie wszystkie. W pasiece i gospodarstwie pasiecznym nie używamy żadnych środków chemicznych. Pszczoły trzymane są w ulach ze słomy żytniej, które zapewniają chyba najlepsze warunki rozwoju rodzinie pszczelej. Warroza z powodzeniem zwalczana jest tylko kwasami organicznymi. Nie stosuję wycinania i niszczenia czerwiu trutowego, nie zabijam matek pszczelich (do tej pory stosuję naturalną wymianę), nie zabijam osłabionych lub chorych rodzin.
Dlatego stosuję wobec pasieki nazwę pasieka proekologiczna, ponieważ nazwa pasieka ekologiczna mogłaby sugerować certyfikację ekologiczną, której nie posiadam i nie zamierza starać się o jej zdobycie.
Wydaje mi się, ze droga którą podążam jest dobra. Jak do tej pory świadczy o tym niski odsetek rodzin traconych zimą i smak miodu z mojej pasieki, który w zauważalny sposób wyróżnia nasz miód.