Pasieka zimuje

Dawno nie pisałem. Powodem jest moja choroba. Choruję co najmniej od roku, jak się okazało, całkiem poważnie. Pasieka na tym nie ucierpiała, ale już remont i wszystko inne tak. Może po kolei.

W lipcu zakończyliśmy pierwsze miodobranie, miód okazał się świetny. Wszyscy, którzy kupili lub dostali od nas miód, wrócili po więcej. Od razu otrzymaliśmy zamówienia na miód letni, które dopiero teraz realizujemy. Wzięliśmy odrobinę miodu sekcyjnego, który rozszedł się jak woda. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, przyjmujemy zamówienia na miód sekcyjny na 2020 rok.

Miód letni jest miodem lipowym, moim zdaniem z dodatkiem spadzi liściastej, maków i chabrów – czyli specyficzny wielokwiat. Miód dosyć długo przechowywany był w plastrach i późno odwirowany – powodem była moja choroba.

Pasieka liczy obecnie 13 pni. Dwa z ośmiu nowych rojów, zakupionych w tym roku, padły. Jeden miał problematyczną matkę, drugi nie chciał w ogóle brać pokarmu przed zimą.

 

Pszczoły zimują w dziesięciu ulach wielkopolskich i trzech tradycyjnych warszawiakach, odrestaurowanych przez nas w ubiegłym roku. Roje otrzymały solidne zaopatrzenie na zimę, rekordzista zmagazynował 25 kilogramów cukru w postaci syropu cukrowego. Zima jest dziwna, ciepła bardzo, raczej sucha – dla zimowli pszczelej nie jest to najlepsza aura – nie wszystkie roje twardo siedzą w kłębach zimowych. Muszę ich pilnować, aby w razie potrzeby podkarmić je miodem.

Pszczoły przeszły jesienne leczenie kwasem mrówkowym i warroza została zredukowana do minimum – nie było nawet potrzeby dokonywania dodatkowego zabiegu kwasem szczawiowym.

Planuję organizację akcji crowdfoundingowej na dalszy rozwój pasieki. Z powodu choroby nie udało mi się zgromadzić odpowiedniej kwoty. Napiszę o tym szerzej następnym razem, po zakończeniu pierwszego etapu leczenia – tym razem mojego, a nie pszczół 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *