Pszczelarz

Dosyć istotnym elementem pasieki jest pszczelarz. Może nawet kluczowym… Dlatego moja pasieka nie rozwija się obecnie w takim tempie jak mogłaby. Dziś napiszę trochę o swoich kłopotach i szkicowych planach wobec pasieki w 2020 roku.

Moje problemy zdrowotne znalazły swój finał pod koniec 2019 roku, kiedy objawiły się szybko rosnącymi guzami w obrębie szyi. Endokrynolog, przychodnia otolaryngologiczna, oddział szpitalny otolaryngologii, oczekiwanie na wyniki analizy wycinków i wreszcie diagnoza. Na początku 2020 roku wylądowałem w Szczecinie na oddziale hematologicznym z diagnozą: nowotwór. Złośliwy, agresywny, ale nie rak (nie każdy nowotwór jest rakiem). Okazało się, że to chłoniak z całkiem dobrymi rokowaniami, ponad 80% szansą na całkowite wyleczenie.

W ekspresowym tempie rozpocząłem chemioterapię, która błyskawicznie przyniosła efekty. Znów mogę niemal normalnie jeść – wcześniej, z powodu problemów z przełykaniem w dwa miesiące schudłem 25 kilogramów. Trafiłem do doskonałych szczecińskich szpitali: Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 1 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego i Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Można powiedzieć, że uratowano mi życie, ponieważ trafiając do szpitala praktycznie nie tylko nie jadłem, ale również niemal nie piłem. Podczas dziesięciodniowego pobytu w szpitalu, podczas pierwszej chemioterapii przytyłem osiem kilogramów.

Trwa pandemia koronowirusa, co jest dla mnie kolejnym utrudnieniem. co trzy tygodnie muszę dostać się do Szczecina na chemioterapię i chronić się bardziej, ponieważ mam obniżoną odporność.

Jak się okazało, choruję na nowotwór od kilkunastu lat, nie była to podejrzewana nerwica, a depresja była skutkiem, a nie przyczyną. Moja choroba nasilała się w ostatnich latach, ubiegły rok był już naprawdę zły.

Obecnie jest nieporównywalnie lepiej, w kość daje mi raczej chemioterapia (mam naprawdę silną terapię), ale wszystko wskazuje, że zakończę ją w maju i mam nadzieję, że będę już tylko odbudowywał formę po terapii.

Obecnie mam osiem przezimowanych pni i dodatkowe dziewięć wolnych uli. Jesienią i zimą straciłem siedem rodzin, tym razem bez swojej winy. Było to siedem z ośmiu zakupionych w zeszłym roku – jak się okazało były to dość słabe i niezbyt zdrowe rodziny. Pomimo dużych wysiłków z mojej strony nie przezimowały.

Ze względu na chorobę, w zeszłym roku moje dodatkowe dochody praktycznie spadły poniżej niezbędnego minimum. Nie mam zapasu gotówki, który pozwoliłby mi odbudować i powiększyć pasiekę. Nie poddaję się jednak. Odświeżam i przygotowuję osiem uli i zakładam akcję crowdfoundingową, która, o ile się uda, pozwoli mi zakupić brakujące roje, aby wypełnić posiadane ule.

Dodatkowo, będę próbował w ten sam sposób zebrać środki na kolejne pnie (ule i pszczoły). Wprawdzie będzie to wymagać ode mnie sporo pracy, ale pozwoli mi dalej, konsekwentnie rozbudowywać pasiekę.

W tym roku zamierzam wzmocnić posiadane osiem rodzin i wziąć od nich dobry miód. Dodatkowo zamierzam odświeżyć posiadane ule po rojach, które nie przezimowały (4 wielkopolskie i trzy warszawiaki), odrestaurować i zmodernizować dwa pozostałe warszawiaki (na podstawie tegorocznych doświadczeń wiem już, że tradycyjne ule warszawskie nie są czymś, co pszczoły w tym klimacie lubią najbardziej) i całą ósemkę zasiedlić nowymi rojami (pierwsza akcja crowdfoundingowa). W dalszym ciągu chciałbym przeprowadzić drugą akcję crowdfoundingową i, o ile zakończy się sukcesem, zakupić kolejne cztery słomiane ule wielkopolskie i zapełnić je pszczołami. Wszystkie ule znajda się na przydomowym pasieczysku na terenie mojej działki. W przyszłym roku chciałbym kilka z tych uli postawić na obszarach Natura 2000 – możliwe, że uda mi się pozyskać inny, interesujący miód.

Plany dosyć ambitne, jak na jednoczesne leczenie nowotworu, ale wydają się realne przy dobrej organizacji. Właśnie zaczął się kwiecień, mam całkiem sporo roboty z przygotowaniem pasieki do prac wiosennych, które rozpoczną się, kiedy tylko pogoda pozwoli mi na poważny przegląd uli. Tym razem postaram się prace przy ulach udokumentować i może uda mi się nagrać trochę materiału filmowego, którym się podzielę.

Pogoda na razie średnio wspiera pszczoły w tym roku. W cieplejsze dni w drugiej połowie marca pszczoły nie tylko się oblatywały, ale nawet nosiły do uli pyłek, a nawet nektar. Rzepak szybko wzrastał, ale obecne przymrozki mogą go zniszczyć. To ważny pożytek dla pszczół, więc będą miały trochę trudniej, jeśli tak się stanie.

Podsumowując: pszczelarz ma kłopoty, pasieka ma lekkie problemy z rozwojem, ale nie poddajemy się. Mam nadzieję na kolejny, bardzo dobry miód w maju.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *