Za mniej niż dwa miesiące będę już mieszkać we własnym domu, a na pasieczysku w sadzie staną ule. Długi okres planowania i przygotowań dobiegł końca.
Znaleźliśmy dom, który odpowiada niemal wszystkim naszym wymaganiom. Dom posiada półhektarową działkę (tyle ile można obecnie kupić nie będąc rolnikiem), a na jednej trzeciej działki znajduje się sad, w którym stanie pasieczysko. Można je zobaczyć na obecnym nagłówku strony.
Jedną z pierwszych rzeczy, jakie pojawią się na nowym miejscu będą ule i tym razem napisze trochę o ulach.
Ule ważna rzecz. Powinny być komfortowe dla pszczół, wygodne dla pszczelarza, maksymalnie ekologiczne (naturalne materiały, jak najmniej tworzyw sztucznych), no i nie zaszkodziłoby, gdyby nie były bardzo drogie.
Na początek wymyśliłem ule, które łączą ze sobą tradycję i ekologię (słoma żytnia) z nowoczesnością (ul korpusowy). Ponieważ na pewno nie będę robił uli sam (na początkowym etapie) więc znalazłem producenta takich uli. O ile się orientuję, wytwarza je w Polsce tylko jedna firma: ApiArt. Jednym z mankamentów tych uli jest bowiem cena. Ule słomiane są jak Rolls-Royce w świecie samochodów. Na razie odpuściłem.
Znalazłem bardzo przyzwoite ule budowane z sosny wejmutki. To bardzo dobry materiał, posiadający unikalne cechy higieniczne. Znalazłem również producenta takich uli z całkiem dobrą opinią. Pierwszy telefon na początku grudnia – rozmawiamy długo i dość dobrze precyzujemy moje potrzeby. Jednym z warunków jest to, że ule mają być gotowe pod koniec marca. Mam wysłać maila i otrzymam zwrotnie wycenę. Maila wysyłam, ale brak odzewu. Na początku stycznia wysyłam maila ze specyfikacją – tak samo głucho. Dzwonię w końcu. Pan może mi zrobić ule na koniec kwietnia (być może!), maili nie czytał, pewnie nie doszły, bo czasem córka sprawdza mu pocztę i na pewno by zauważyła. Cena trochę urosła, a w ogóle teraz Pan ma grypę i nie wie jak długo nie będzie mógł zająć się ulami. Odpuściłem.
Po namyśle zwróciłem się w stronę słomianych uli ApiArt. Są naprawdę dobre, starannie wykonane, słomiane. Mają dla mnie trzy wady. Po pierwsze: są mało odporne na gryzonie. Jednak po krótkim rozpoznaniu znajduję na to sposób – metalowe stojaki na cienkich nogach rzekomo kompletnie rozwiązują problem. Po drugie: ApiArt ma tylko płaskie daszki obite blachą. Ja bardzo chcę dwuspadowe tradycyjne daszki oklejone papą. Niestety na początek kupię te płaskie, a później sam wykonam takie, jaki chciałbym widzieć na swoich ulach. Po trzecie: cena… To już nie do przejścia, ale w ostatecznym rachunku wychodzi, że za słomiane ule zapłacę 35% drożej niż za takie z sosny wejmutki.
ApiArt jest dobrze znaną firmą pod nazwiskiem właściciela: Socha, które jest synonimem rzetelności. Sama firma mieści się w Kórniku – Wielkopolska jest dla mnie synonimem rzetelności w interesach. Dzwonię. Bardzo miła i profesjonalna usługa. Dogadujemy szczegóły, wysyłam specyfikację i jeśli dobrze pójdzie, to za miesiąc będę posiadaczem tuzina słomianych uli. 🙂