Spędziłem niemal dwa tygodnie w Kamieniu Pomorskim. Rozchorowałem się na zapalenie oskrzeli, trochę pozwiedzałem Kamień i, co najważniejsze, finalnie kupiłem półhektarowe gospodarstwo z domem i sadem (pasieczysko).
Kamień Pomorski jest niesamowicie piękną, malutką, bardzo spokojną (poza sezonem) historyczną, portową miejscowością. Rozchorowałem się w sanatorium Mieszko II – jest to całkiem przyjemne miejsce do chorowania. Niestety wysoka gorączka zmusiła mnie do przedłużenia pobytu w Kamieniu w oczekiwaniu na wizytę u notariusza, ale nie było tak źle.
W Kamieniu mogę polecić znakomitą pizzerię Pizza Pick przy ul. Mickiewicza 20, świetną portową knajpkę z rybami i mozelskim winem w porcie przy ul. Wilków Morskich 3/2 a także solidny hotel-restaurację Pod Muzami nieopodal starego ratusza (przemiła obsługa, głodnych Was nie wypuszczą…).
Co najważniejsze, mam już akt notarialny nieruchomości i szykuję się do przeprowadzki, jeszcze w marcu. 🙂
Powrót do Zalesia był dramatyczny – temperatura w domu 2 stopnie Celsjusza, ale po kilku godzinach palenia w kominku podniosła się do 16 stopni, więc dało się w marę normalnie spędzić noc.
Życie jest piękne, po niemal siedmioetniej korporacyjnej przygodzie w Wawie smakuję powoli wolność…